Po trzech wygranych meczach z rzędu Nysa musiała uznać wyższość Victorii Świebodzice. Kłodzczanie przegrali 1:2. a honorowe trafienie zanotował Tomasz Kubies.
Do ostatnich minut trzeba było czekać czy sędziowie zezwolą na rozegranie meczu. Murawa świebodzickiego stadionu była nieodśnieżona, a fragmentami zmrożona. Ostatecznie spotkanie doszło do skutku i obydwie jedenastki wybiegły na boisko. – Mecz toczony był w trudnych warunkach. Jednak wbrew pozorom grało nam się dobrze, stwarzaliśmy sytuację i zagrożenie pod bramką przeciwnika — mówił Łukasz Tracz. Jednak na prowadzenie w 33. minucie wyszli gospodarze po bramce Lubczyńskiego.
Pojedynek trwał, a drużyna z Kłodzka miała sporo uwag do arbitrów. – Rzadko oceniam pracę sędziów, ale w tym spotkaniu sędziowali na bardzo słabym poziomie. Arbiter główny nie wychodził ze środkowego koła boiska, całkowicie tracąc kontrolę nad meczem. Właśnie po błędzie sędziego gospodarze zdobyli gola w pierwszej połowie. My również mieliśmy swoje sytuacje jednak ku zdziwieniu wszystkich, w tym zawodników ze Świebodzic, sędziowie przerywali naszą grę, pokazując pozycję spalone — mówił pomocnik Nysy.
Wracając do samego spotkania, to w drugiej połowie gospodarze bardzo mądrze bronili się i wyprowadzali groźne kontrataki. Jeden z nich, przeprowadzony w 70. minucie, zakończył się powodzeniem. Wynik na 2:0 podwyższył Zieliński.
Kłodzczanie wrócili do gry w 85. minucie za sprawą kontaktowego gola autorstwa Tomasza Kubiesa. – Zabrakło czasu i szczęścia, żeby doprowadzić do remisu, na który z przebiegu spotkania zasłużyliśmy — dodał Ł. Tracz.
To była ostatnia kolejka rundy jesiennej, jednak MKS ma do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz z pierwszej kolejki. W sobotę (10:00) MKS na własnym boisku ma zmierzyć się z Cukrownikiem Pszenno.