W ostatnim domowym meczu Nysa pokonała 3:1 Kryształ Stronie Śląskie. Jako pierwsi do siatki trafili rywale, ale później gole strzelali kłodzczanie.
Poniżej relacja z meczu wraz z wypowiedziami szkoleniowców oraz zdjęciami.
Rozgrywki w lidze okręgowej dobiegają końca. Nysa rozegrała ostatni mecz na własnym boisku. Rywalem była drużyna prowadzona przez byłego wieloletniego trenera Nysa. – Już tyle lat jestem w piłce i byłem w tylu klubach, że trudno o sentymenty, chociaż zawsze przyjazd do Kłodzka to coś innego niż przyjazd do innego miasta. Fajnie, że syn gra w Nysie i trochę żałuję, że nie mogliśmy wystąpić we trójkę, czyli ja i mój starszy syn, który gra ze mną w Stroniu Śląskim — mówi Paweł Adamczyk. W kłodzkiej drużynie zagrał Michał, a w zespole Kryształu zabrakło na boisku Rafała i samego szkoleniowca.
Jeśli chodzi o samo spotkanie, to obydwie drużyny grały już tylko o prestiż. – Nazwałbym to spotkanie lekkim i przyjemnym, ale bardzo sennym i leniwym — ocenił trener MKS, Krzysztof Konowalczyk. Sam pojedynek rozpoczął się od prowadzenia przyjezdnych. Rzut karny już w piątej minucie wykorzystał Mateusz Gabryś. Radość z prowadzenia przyjezdnych nie trwała długo. Dziesięć minut później był już remis za sprawą Dawida Siekania, który otrzymał szansę gry od pierwszej minuty. Jeszcze przed przerwą prowadzenie Nysie dał Mikołaj Bromboszcz.
– Gdy z kadry dwunastoosobowej wypada pięciu zawodników to trudno o dobry wynik. W tej sytuacji zagraliśmy, najlepiej jak potrafimy a przede wszystkim bardzo ambitnie i za to dziękuję swojej drużynie — mówił z kolei szkoleniowiec gości.
Na początku drugiej połowy prowadzenie podwyższył Jakub Grędy i emocje w meczu się skończyły. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ zmianie i Nysa, zwyciężając 3:1, odniosła piętnaste zwycięstwo w sezonie.
MKS sezon zakończy w Witkowie, gdzie zmierzy się ze zdegradowanym już Gromem. Pojedynek rozegrany zostanie w sobotę o godz. 17:00.
Tekst: Dawid Broniszewski/Foto: Andrzej Borowiak